"Cześć, czołem, Czołem, cześć, nie daj się zjeść" Witam się z wami tymi słowami, ponieważ są to słowa jednego z bohaterów z trylogii "Mroczne umysły", o której będzie dzisiejsza recenzja.
1. Mroczne umysły
Za pierwszą część zabrałam się jeszcze w wakacje. Na szczęście jeszcze dość dobrze pamiętam jakie odczucia wywołała we mnie ta książka.
Zacznę od tego o czym jest ta książka.
Akcja rozgrywa się w zniszczonej, biednej Ameryce, w której od kilku lat rodzą się dzieci o specjalnych zdolnościach.
NIEBIESCY - TELEKINEZA
ZIELONI - INTELIGENCJA
CZERWONI - OGIEŃ
ŻÓŁCI - ELEKTRYCZNOŚĆ
POMARAŃCZOWI - WNIKANIE DO UMYSŁÓW INNYCH
Każde dziecko musi trafić do obozu "rehabilitacyjnego".
Główna bohaterka - Ruby zostaje przydzielona do Zielonych, jednak tak naprawdę jest Pomarańczowa. Cudem udało jej się uniknąć śmierci, ponieważ dla państwa Pomarańczowi są zbyt niebezpieczni i należy się ich pozbyć.
Ruby udaje się uciec z obozu. Zostaje stamtąd zabrana, dzięki specjalnej organizacji zwanej Ligą Dzieci. Jednak z pewnych przyczyn Ruby ucieka również od nich i poznaje inne dzieciaki. Wraz z Liamem, Zu i Pulpetem próbuje dostać się do East River, miejsca w którym pewna osoba może im pomóc.
Przyznam szczerze, że początek książki czyta się bardzo trudno i powoli. Zastanawiałam się czy warto czytać dalej, jeśli miało iść to tak wolno. Na szczęście po ok. 70 stronach (jeśli dobrze pamiętam) historia staję się coraz ciekawsza i o wiele przyjemniej się ją czyta.
Mi osobiście bardzo podobała się podróż bohaterów. Po drodze musieli zmierzyć się z różnymi niebezpieczeństwami, co powodowało, że chwilami stresowałam się ich losem. Plusem jest też to, że bohaterowie poznawali się stopniowo. Ruby dołączyła do przyjaciół niespodziewanie, więc zanim poznała ich historię minęło trochę czasu.
Autorka świetnie wykreowała bohaterów. Można się z nimi utożsamić i bardzo się z nimi zżyć.
Ja uwielbiam każdą osobę z tej części.
Jeśli nie jesteście fanami trójkątów miłosnych to jest to książka dla was :)
Tutaj od razu wiadomo z kim będzie główna bohaterka.
Zakończenie tej części jest... nie wiem do końca jak je nazwać. Ono po prostu powoduje, że trzeba sięgnąć po kolejny tom.