Cześć! Tak jak pisałam w ostatnim poście, dzisiaj zapraszam na recenzję "Osobliwych i cudownych przypadków Avy Lavender".
I właśnie o tym jest ta książka. O rodzinie Avy. Na początku poznajemy historię babci dziewczyny, mamy a na końcu samej Avy.
"Miłość potrafi zrobić z nas głupców"
Ta pozycja wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Oglądałam i czytałam o niej same pozytywne opinie, z którymi nie do końca mogę się zgodzić.
Po pierwsze, gdyby ktoś zapytał się mnie o czym jest ta książka, powiedziałabym : o rodzinie Avy. I tyle. Czekałam aż wydarzy się coś ciekawego. Może pod koniec jest takie małe "bum", ale nie rekompensuje ono całej historii, która chwilami mnie nudziła. Owszem historia jest osobliwa i cały zamysł jest oryginalny, rzadko spotykany, ale uważam, że to nie wystarczy. Moim zdaniem autorka powinna dodać coś więcej, aby wzbogacić fabułę.
Średnio podobali mi się również bohaterowie. Nie potrafiłam się z nimi zżyć czy utożsamić. Według mnie w książce jest dystans pomiędzy czytelnikiem, a postaciami, co niestety mi przeszkadzało. Moją największą sympatię wzbudziło rodzeństwo Cooperów. Cardigan ożywiała i rozweselała atmosferę, a Rowe był po prostu sympatyczny i podnosił na duchu Ave.
Końcówka z jednej strony podobała mi się z drugiej nie. Jestem zadowolona z decyzji i tego co uświadomiła sobie matka Avy, natomiast pewne wydarzenie, prędzej czy później można wyczuć. Jednak ja domyśliłam się do kilka, może kilkanaście stron przed tym, jak się stało, więc nie mogę powiedzieć, że książka jest przewidywalna. Chociaż myślę, że autorce nie zależało na tym, żeby zaskoczyć czytelnika, tylko aby stworzyć coś nowego i oddać klimat całej tej rodziny.
Nie wyniosłam też z tej książki żadnej lekcji czy przesłania. Może jeszcze nie dorosłam do tej powieści ma tyle, aby czerpać z niej "mądrości".
Oczywiście w książce są też rzeczy, które mi się podobają. Cieszę się, że akcja książki dzieje się w ubiegłym wieku, ponieważ bardzo lubię czytać o domach, strojach, ludziach z ubiegłych lat czy epok. Lubię właśnie takie połączenia. Kiedy jest zarówno trochę przeszłości i współczesności.
Kolejna rzecz, którą polubiłam to opisy piekarni babci Avy. Za każdym razem, kiedy czytałam o tych wszystkich ciastach, tortach, bułkach i innych pysznościach robiłam się strasznie głodna :)
Moja ulubiona historia z tych przedstawionych w książce to ta o mamie Avy. Nie umiem powiedzieć, dlaczego właśnie ta. Po prostu podobała mi się. Również opowieść głównej bohaterki była fajna, bo łączyła wszystkie pozostałe.
Styl pisania autorki jest przyjemny, ponieważ książkę czyta się szybko. I nawet przez te nudne momenty prędko można przebrnąć.
Czy polecam tę książkę? Jeśli macie już dość tych wszystkich schematycznych książek i nie chcecie w kółko czytać o tym samym to ta pozycja będzie dla Was przyjemna odskocznią. Ja mimo tego, że czegoś w tej książce mi zabrakło to miło spędziłam przy niej czas.
Poprzedni post:Mrocze umysły
Po pierwsze, gdyby ktoś zapytał się mnie o czym jest ta książka, powiedziałabym : o rodzinie Avy. I tyle. Czekałam aż wydarzy się coś ciekawego. Może pod koniec jest takie małe "bum", ale nie rekompensuje ono całej historii, która chwilami mnie nudziła. Owszem historia jest osobliwa i cały zamysł jest oryginalny, rzadko spotykany, ale uważam, że to nie wystarczy. Moim zdaniem autorka powinna dodać coś więcej, aby wzbogacić fabułę.
Średnio podobali mi się również bohaterowie. Nie potrafiłam się z nimi zżyć czy utożsamić. Według mnie w książce jest dystans pomiędzy czytelnikiem, a postaciami, co niestety mi przeszkadzało. Moją największą sympatię wzbudziło rodzeństwo Cooperów. Cardigan ożywiała i rozweselała atmosferę, a Rowe był po prostu sympatyczny i podnosił na duchu Ave.
Końcówka z jednej strony podobała mi się z drugiej nie. Jestem zadowolona z decyzji i tego co uświadomiła sobie matka Avy, natomiast pewne wydarzenie, prędzej czy później można wyczuć. Jednak ja domyśliłam się do kilka, może kilkanaście stron przed tym, jak się stało, więc nie mogę powiedzieć, że książka jest przewidywalna. Chociaż myślę, że autorce nie zależało na tym, żeby zaskoczyć czytelnika, tylko aby stworzyć coś nowego i oddać klimat całej tej rodziny.
Nie wyniosłam też z tej książki żadnej lekcji czy przesłania. Może jeszcze nie dorosłam do tej powieści ma tyle, aby czerpać z niej "mądrości".
"Jestem przekonany, że właśnie tak smakuje anioł: to jak zanurzenie się w poduszkę puszystych piór"
Oczywiście w książce są też rzeczy, które mi się podobają. Cieszę się, że akcja książki dzieje się w ubiegłym wieku, ponieważ bardzo lubię czytać o domach, strojach, ludziach z ubiegłych lat czy epok. Lubię właśnie takie połączenia. Kiedy jest zarówno trochę przeszłości i współczesności.
Kolejna rzecz, którą polubiłam to opisy piekarni babci Avy. Za każdym razem, kiedy czytałam o tych wszystkich ciastach, tortach, bułkach i innych pysznościach robiłam się strasznie głodna :)
Moja ulubiona historia z tych przedstawionych w książce to ta o mamie Avy. Nie umiem powiedzieć, dlaczego właśnie ta. Po prostu podobała mi się. Również opowieść głównej bohaterki była fajna, bo łączyła wszystkie pozostałe.
Styl pisania autorki jest przyjemny, ponieważ książkę czyta się szybko. I nawet przez te nudne momenty prędko można przebrnąć.
Czy polecam tę książkę? Jeśli macie już dość tych wszystkich schematycznych książek i nie chcecie w kółko czytać o tym samym to ta pozycja będzie dla Was przyjemna odskocznią. Ja mimo tego, że czegoś w tej książce mi zabrakło to miło spędziłam przy niej czas.
Ocena 5,5/10
Życzę Wam udanego weekendu i do następnego postu!Poprzedni post:Mrocze umysły
Książka jest specyficzna. Sama nie wiedziałam, co o niej mam sądzić. Na swój sposób podobała mi się ona. :)
OdpowiedzUsuńJools and her books
To prawda. Książka jest bardzo specyficzna :)
UsuńJestem zaskoczona, bo zwykle trafiam na pozytywne recenzje tej książki. Ale obawiam się, że mogłaby mi się nie spodobać. Może i ma piękną okładkę, która bardzo kusi, to jednak jest to saga rodzinna, a ja nie potrafię się do takich przekonać. Minie trochę czasu zanim ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Book Prisoner! :)
Ja po tej książce też chyba nieprędko przekonam się do sag rodzinnych.
UsuńKsiążkę tą zaczęłam niedawno czytać i jest trochę zagmatwana (te wszystkie imiona), jednak ja też zauważyłam ten lekki styl i czasem dodawane humorystyczne teksty :)
OdpowiedzUsuńNa razie nie odkładam i czytam dalej, zobaczymy co wyjdzie.
Jestem ciekawa czy ci się spodoba :)
UsuńTo pierwsza recenzja z jaką się spotkałam, która nie wychwala tej książki pod niebiosa
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To Read Or Not To Read
Ja jeszcze chwile poczekam nim po nia sięgnę...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Zaczytana Wiedźma
ZaczytanaWiedźma.blogspot.com
Muszę przyznać, że w pewnym sensie Cię rozumiem. To nie jest historia dla osób, które czekają na jakąś wielką akcję. To przede wszystkim saga rodzinna. Do mnie przemówiła totalnie i miło spędziłam przy niej czas. Najpiękniejszy w tej książce był styl autorki, po prostu wręcz poetycki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ania.
http://chaosmysli.blogspot.com - będzie mi miło, jeśli zajrzysz.
Ja na razie odpuszczę sobie sagi rodzinne. Zgodzę się, że styl pisania autorki jest niesamowity, ale mi on nie wystarczył.
Usuń